Zuza sama sobie wstała i wczłapała się na mnie.
Nigdy nie wierzyłam innym mamom kiedy mówiły że to się dzieje z dnia na dzień. A jednak.
Dwa dni temu Zuza odkryła, że leżąc na brzuchu można podniesć tyłeczek do góry i.... nie... nie raczkować... USIĄŚĆ ! Bo raczkowanie jest 'passe'. Nie będzie i już. Koniec kropka. Siedzenie i podciąganie się na meblach jest teraz w modzie.
Na rehabilitacji Panie usilnie próbują ją zmusić do pozycji 'czworaki'. Próbują, ale nic z tego. Pani chce obrót w prawo- Zuza jedzie w lewo. Pani chce na brzuchu? Nic z tego. Zuza aktualnie woli na plecach. Zgiąć nogę?! Pudzian nie dał by jej rady. Zupełnie nie wiem po kim to moje dziecko jest takie niepokorne !
Zuzia robi ogromne postępy. Z dnia na dzień odkrywa nowe umiejętności.
Tak zastałam ją równe 2 tygodnie temu.
A tak kilka dni później.
I czasem żałuje, że tych wszystkich cudownych momentów nie da się uchwycić na zawsze.
Wspomnieć muszę również o odwadze Zuzi i matce 'sadystce'.
Zaopatrzyłam moją córkę w kolczyki :)
Nie dała sobie zrobic zdjęcia, bo jak wiadomo jak ja chcę, to Zuzia nie, ale dyplomem możemy sie pochwalić :)
Druga kupiła na pocieszenie jeździk.
Ja sama na rok miałam zrobione i córce także zafundowałam.
Ja żyje. To i ona bedzie.
A wyglada jak mała dama :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz