niedziela, 24 listopada 2013

Zuza nie przestaje zaskakiwać

Jako że kota nie mam już od czasu ciąży, nie za bardzo wiedziałam rano co się dzieję, kiedy poczułam że  coś po mnie chodzi... Śni mi się? Otóż nie. Niewiadomo jak, moje dziecko leżało na mnie i wlepiało we mnie te swoje wielkie niebieskie ślepia. Byłam zaspana, ale cudownie szczęśliwa.
Zuza sama sobie wstała i wczłapała się na mnie. 
Nigdy nie wierzyłam innym mamom kiedy mówiły że to się dzieje z dnia na dzień. A jednak.

Dwa dni temu Zuza odkryła, że leżąc na brzuchu można podniesć tyłeczek do góry i.... nie... nie raczkować... USIĄŚĆ ! Bo raczkowanie jest 'passe'. Nie będzie i już. Koniec kropka. Siedzenie i podciąganie się na meblach jest teraz w modzie. 

Na rehabilitacji Panie usilnie próbują ją zmusić do pozycji 'czworaki'. Próbują, ale nic z tego. Pani chce obrót w prawo- Zuza jedzie w lewo. Pani chce na brzuchu? Nic z tego. Zuza aktualnie woli na plecach. Zgiąć nogę?! Pudzian nie dał by jej rady. Zupełnie nie wiem po kim to moje dziecko jest takie niepokorne !

Zuzia robi ogromne postępy. Z dnia na dzień odkrywa nowe umiejętności.
Tak zastałam ją równe 2 tygodnie temu.


A tak kilka dni później.


I czasem żałuje, że tych wszystkich cudownych momentów nie da się uchwycić na zawsze.


Wspomnieć muszę również o odwadze Zuzi i matce 'sadystce'.
Zaopatrzyłam moją córkę w kolczyki :) 
Nie dała sobie zrobic zdjęcia, bo jak wiadomo jak ja chcę, to Zuzia nie, ale dyplomem możemy sie pochwalić :)


Jedna babcia przeżywa i mówi ,że nie wybaczy.
Druga kupiła na pocieszenie jeździk.

Ja sama na rok miałam zrobione i córce także zafundowałam.
Ja żyje. To i ona bedzie.
A wyglada jak mała dama :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz