poniedziałek, 14 października 2013

Jak to dokładnie było...


Ksiązkowa ciąża. Data porodu jak i wymiary maluszka zgadzają się co do dnia. Do czasu. Do czasu 23 tygodnia. Wtedy Pani dr zauważa że dzidziuś jest o tydzień za mały. Waży zaledwie 580g. Ale uspokaja, że przecież dzieci rosną niesymetrycznie i na pewno nadrobi. Niestety nie nadrobiła,ani za tydzień ani za dwa, wtedy w 25 tygodniu trafiam do szpitala, w którym spędzam 3 okrutnie długie tygodnie, modląc się każdego dnia żeby maleństwo w końcu znowu zaczęło rosnąć... Lekarze przygotowują mnie na najgorsze. Mówią 'Pani dziecko umiera', 'dusi się'. Rozpoznanie: hipotrofia, a przy tym masa innych rzeczy która na wypisie zajęła wiele stron. Codziennie USG, z którego wychodziłam raz uśmiechnieta od ucha do ucha -'jest poprawa-, żeby następnego dnia dowiedzieć się-' jest beznadziejnie'.

USG 7.12.2012 - (3 tygodnie spędzone w szpitalu). Lekarz bada mnie dokładnie. Nie mówi nic, dzwoni do ordynatora, słysze tylko 'yhym', 'ok', odkłada słuchawke i mówi "proszę nic nie jeść i nie pić". To chyba najgorsze co mogłam usłyszeć, bo po tych 3 tygodniach dobrze wiedziałam co oznacza to hasło- tylko jedno- cięcie. Rozmowa z Pania ordynator była najgorsza w moim życiu. Uszłyszałam, że moje dziecko umiera, i dają mu kilka godzin. I daje mi do wyboru : rodzi Pani dzisiaj, za dwie godziny, dziecko ma 40-50% szans że przeżyje, a jeśli tak to 99% że będzie ciężko chore, niedorozwinięte lub będzie 'warzywem'. Druga opcja- czeka Pani kilka godzin do kilku dni i natura zrobi swoje- dziecko umrze, a Pani urodzi naturalnie...

O godzinie 12.24, poprzez cesarskie cięcie przychodzi na świat Zuzia, piękna, malutka 600 gramowa Zuzia. Ta która został spisana na straty, sama złapała oddech, i zaczęła płakać.
 Zagrała na nosie wszystkim !


Trafiła na OIOM, nie trzeba było jej intubować (!), oddech byl wspomagany jedynie przez CPAP.
Zaczęła się walka, o każdy oddech, o każdy dzień.
Już 5 dnia po porodzie mogłam wziąć na ręce moja kruszynke, a łzy same płynęły po policzkach...


Zuzi nie ominęło większość wcześniaczych przypadłości. Zespół zaburzeń oddychania, dysplazja oskrzelowo-płucna, tlenozależność, małopłytkowość, niedokrwistość, powikłania po 4 transfuzjach, retinopatia wcześniacza II stopnia, laseroterapia, i najgorsze- SEPSA. Było tego i wiele więcej, ale nie jestem w stanie wymienić wszystkiego...


OGROMNE PODZIĘKOWANIA NALEŻĄ SIĘ CAŁEMU ZESPOŁOWI, ZARÓWNO LEKARZOM (oprócz Pani ordynator!), PIELĘGNIARKOM JAK I POŁOŻNYM, ZE SZPITALA NA KLINICZNEJ W GDAŃSKU !!!


1 komentarz: