piątek, 18 stycznia 2013

...


Mała Ala urodziła się 5 dni po Zuzi. Jej mama i ja znałyśmy się już z oddziału patologi. Obie spędziłyśmy tam kilka tygodni. Kiedy Ala została przywieziona na OIOM, leżała koło Zuzi. No w końcu kumpelki. Ala urodziła się o 100 gram większa w 24 tc. Zaskakująco dobrze dawała sobie radę, szybko zaczęła jeść, aż w końcu w dawkach przegoniła Zuze. Nie miała bezdechów, tak jak u nas, zeszła z CPAPu, Radziła sobie po prostu lepiej. Tak, wiem. Każde dziecko w swoim tempie, ale jednak gdzieś tam kłuło w środku, że my mamy to tempo troche wolniejsze.
Minął już ponad miesiać, a dziewczynki nadal leżały obok siebie, z jej mamą widziałam się pewnego wieczora, obie siedziałyśmy przy naszych pociechach. Kiedy Zuzia zmagała się z tranfuzjami, obrzękami, sepsą itd. Ala radziła sobie świetnie. Cieszyło mnie to w końcu to kumpelki...
Następnego dnia wchodze na oddział ok godz.12. Mama Ali stoi zapłakana przy inkubatorze. Serce podeszło mi do gardła. Obok inkubatora zauważyłam respirator. Niedobrze. Diagnoza; sepsa. Uf odechnęłam, w końcu Zuzia też ma sepse, dostała antybiotyki i z tego wychodzi. Pocieszam mame Ali, że wszystko będzie dobrze. Niestety mała nie wyglądała za dobrze, cały czas kręcili się koło niej lekarze. ' Zobaczymy wieczorem jak będzie reagować na leki'. Siedzę przy Zuzi, wychodze z innymi mamami na obiad. Wracam. Mama Ali trzyma ją za ręke. Dramat rozegrał się w 3 godziny. Lekarze dają małej Ali pół godziny. Przytulam mame Ali mocno do siebie, ona w tym czasie trzyma mała za rączke. Parametry spadają na łeb, na szyję. Sepse zabrała małą Ale w 3 godziny.

Nie potrafi się po tym otrząsnąć. To najtraumatyczniejsze wydarzenie w moim życiu. Widziałam jak umiera dziecko, jego matke która do ostatniej chwili trzyma je za ręke i nic nie może zrobić. Mała Ala odchodzi o godzinie 15.
Życie jest przewrotne. Gdzie jest Bóg ?! Dlaczego?
Nie mogę się po tym otrząsnąć. Zrozumiałam, że nic nie jest pewne. Że wszystko może się zmienić w przeciągu godzin.
Powiecie że trzeba pozytywne myślecie to podstawa? Owsze,. Staram się, choć nie jest to łatwe.
Jutro Zuzia ma transfuzje. Niby nic. A ja drżę. Będzie dobrze- powtarzam sobie... Będzie dobrze... :(

1 komentarz: