Tak więc trzeba było nauczyć się nowej rutyny.
Ze szpitala, jako że nie wychodziłam z noworodkiem do domu, zostałam wypisana 24h po CC.
Oj ciężko było wstać do toalety, ale nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie motywacji by wstać i jechać po wybojach autem świeżo "po krojeniu", kiedy pragnie zobaczyć się swoją pierworodną.
Dom, szpital, dom, szpital, i tak w kółko. Dwa razy dziennie jazda do szpitala. Serce mi pęka kiedy ze szpitala muszę wyjść, wiedząc,że co prawda pod dobrą opieką, ale jednak, zostawiam swoje dziecko.
W każdym razie. O konkretach mówiąc.
Stan na 27.12 przedstawia się następująco:
- waga: 900g (tak, tak jeszcze z tydzień i dobijamy do kilograma!!)
- przebyta infekcja (jelita nie pracowały), ale dzisiaj zaczełyśmy jeść ! Hura ! (to nic że po 0,5ml :P)
- stan ogólny stabilny
.. tylko z tymi bezdechami i spadkami saturacji mogłoby być troche lepiej. Ale na to potrzeba czasu. Małymi kroczkami będziemy walczyć !!
jestes :*
OdpowiedzUsuń